Zaadoptowaliśmy psa ze schroniska krakowskiego. Weszliśmy do tego smutnego miejsca, przepełnionego biednymi psami i nie […]
Mała Czarnulka
Zaadoptowaliśmy psa ze schroniska krakowskiego. Weszliśmy do tego smutnego miejsca, przepełnionego biednymi psami i nie szukając długo, zauważaliśmy maleńkiego, czarnego pieska, ukrytego w rogu. Trzęsła się , nie podchodziła, unikała jakiegokolwiek kontaktu. Stwierdziliśmy, że dając dom i miłość takiemu psu, odczarujemy do i sprawimy, że będzie szczęśliwy.
Pierwsze dni u nas pies nic nie jadł, leżał ukryty pod kanapą. Wychodził i załatwiał się jak nas nie było w mieszkaniu – to był koszmar. Po dwóch tygodniach zadzwoniliśmy po Panią Sonię. Początkowo nie zbliżała się do psa, rozmawialiśmy ustalając plan pracy z Czarnulką. Pies w pewnym momencie podszedł do Pani Sonii i ją obwąchał. To był przełom.
Pani Sonia wytłumaczyła nam dlaczego tak się stało i zaczęła nas szkolić z zakresu komunikacji z psem. Dużo, bardzo dużo pracy nas kosztowało to, żeby Czarnulka zaufała nam, ludziom. Ale praca z nią dawała nam dużo frajdy, tym bardziej, że widzieliśmy jak z dnia na dzień oswaja się coraz bardziej! Teraz wiemy, że jest jej z nami dobrze, jest nieśmiała w stosunku do innych ludzi, ale bawi się i szaleje na spacerach z innymi psami, zachowuje się spokojnie w domu, jeździ z nami na wycieczki – jesteśmy zgraną paczką! Właściwie to w niczym nie przypomina przelęknionego i skulonego psa ze schroniska krakowskiego.