Patriarchat- mamy z tym problem! Pracując z ludzmi jako socjoterapeutka, a teraz behawiorystka, z przykrością stwierdzam, że patriarchat nadal utrudnia naszą pracę, utrudnia wchodzenie ludziom w relację z psem, utrudnia uznanie potrzeb psów i innych zwierząt. Na naszych spotkaniach pracowniczych często poruszamy ten wątek.
Rodzina podporządkowana “głowie rodziny”, zakaz sprzeciwu i własnego zdania. Siłą się rządzi, słabsi, odmienni, delikatni, cisi- nie mają głosu! Pies w takiej rodzinie często odreagowuje stres na kobiecie i dzieciach, mężczyzny się “słucha” (czytaj- mężczyzna go przeraża). Kobietę i dzieci podgryza, wykonuje ruchy kopulacyjne- czyli wychodzi z niego cały stres, a przy mężczyźnie się czołga ze strachu lub nieruchomieje (mężczyzna mu parę razy powiedział dosadnie, że go zniszczy, jeśli tego nie będzie robił). Patriarchat boi się różnorodności, a przede wszystkim kwestionowania utartych schematów. Ograbia z siły, sprawczości i ekspresji, odbiera możliwość wchodzenia w relacje.
Widziałam dzisiaj w trakcie spaceru trzy takie systemy rodzinne. Pies na pół metrowej smyczy, ma się zachowywać jak walizka na kółkach (czyli iść przy nodze, bez komunikowania potrzeb, zakaz węszenia, głowa uniesiona). Rodzina smutna, zgaszona (bo śmieją się głupki), pies bardzo zaniepokojony. Kobiety również wybierają taką ścieżkę postępowania (może to nie wybór, to raczej mechanizm), lepiej rządzić niż się podporządkowywać.
Różnorodność zamiast hierarchii, prawo do bycia sobą, prawo do delikatności i słabości- to moje życzenia, które wypowiem jak zobaczę spadającą gwiazdę!
Zdjęcia z dzisiejszych zajęć. Dzisiaj wystartowały 3 grupy Psiego Przedszkola. Pieski i opiekunowie wdrażają się w pracę, rozglądają i powoli uczą. A najważniejsze, żeby się u nas dobrze poczuli.








